Wracając wczoraj z prywatnych lekcji angielskiego, wstąpiłem po drodze do tutejszego domu towarowego Mitsukoshi. Odwiedzam go dość często, ponieważ można w nim kupić rozmaite europejskie przysmaki, takie jak na przykład chrzan itp. Jednak, tym razem poszedłem do stoisk oferujących japońskie specjały gdzie, ku mej wielkiej radości, udało mi się nabyć umibudo czyli morskie winogrono (w języku japońskim umi znaczy morze a budo to winogrono). Jest ono nieco drogie, ponieważ trzeba je sprowadzać z odległej od Fukuoka (福岡市) o ponad tysiąc kilometrów wyspy Okinawa (沖縄). Bardzo je lubię, podobnie jak wiele innych spożywanych w Japonii glonów, o których napiszę innym razem. Dlatego, nie bacząc na cenę, nabyłem dwa opakowania tego specjału. Dodaję, że na wyspie Mindanao (Filipiny), umibudo kosztuje grosze. Skoro już wspomniałem o wyspie Okinawa, którą miałem okazję wielokrotnie odwiedzać, muszę wspomnieć o jej tradycyjnej muzyce. Mój syn utrzymuje, że kojarzy mu się z kocim miauczeniem. Rzadko podzielam jego opinie, ale tym razem myślę, że ma trochę racji. Zresztą sami posłuchajcie i oceńcie.
© Alfred E. Szmidt, 2015.