Gizmo gadające


Przeczytałem wczoraj, po raz nie pamiętam który, jedną z moich ulubionych książek zatytułowaną: „Makumba, czyli drzewo gadające” autorstwa Choromańskiego. Nie jestem entuzjastą jego twórczości, ale akurat tę książkę bardzo lubię. Opisuje ona przeżycia Polaków w Paranie. Wspomniana lektura przywołała następujące wspomnienie.

Japończyków fascynują gadające gizma elektroniczne. Nie wiem jak się to badziewie nazywa po polsku.  Gdziekolwiek się tu człowiek ruszy wszystko gada, zazwyczaj wysokim kobiecym sopranem, bardzo podobnym do pisków wydawanych przez myszy umykające przed kotem. Tak więc, gdy jadę windą do mojego mieszkania przemawia ona do mnie wysokim dyszkantem podając cenną informację: jeśli chcesz dotrzeć na piąte piętro należy nacisnąć guzik z numerem 5. Mieszkam na piątym piętrze. Na ulicy, skręcająca w prawo ciężarówka oświadcza ochrypłym altem: uwaga, skręcam w prawo!!! Parkując samochód słyszę następującą wiadomość: naciśnij biały guzik i uiścij opłatę pokazaną powyżej. Oczywiście znowu gada kobieta. Uwielbiam kobiety, ale mam wrażenie, że jest ich w Japonii zbyt wiele. Mój samochód też gada! Gdy go uruchamiam powiada: dziś jest 24 czerwca 2009, a moja karta ETC jest nieobecna (wyjaśnię następnym razem co to za zwierzę). Jadąc metrem dowiaduję się, że: wyskakiwanie z niego jest niebezpieczne oraz że: nie powinienem używać telefonu. Ta druga informacja jest nagminnie ignorowana przez pasażerów. Wykrywacz dymu i ognia też gada. Niestety, zapomniałem o czym.

Po powrocie do Polski w 2019 roku, zauważyłem, że i tutaj gadające gizma stały się popularne. Jest jednak różnica. W przeciwieństwie do japońskich, ojczyste gizma gadają zwykle męskim barytonem. Z wyjątkiem tych sprowadzanych z krajów azjatyckich. Coś w tym jest, ale nie wiem co.

© Alfred E. Szmidt, 2009, 2019.


by © Alfred E. Szmidt