Ogólnie mówiąc, japońskie dwellings można podzielić na trzy kategorie: domy jednorodzinne, budynki mieszkalne, podobne do tych spotykanych w Europie, które licho wie dlaczego, zwą się tutaj MANSIONS (patrz fotka) co sugeruje, że Japończycy niezupełnie wyzwolili się od megalomanii (napiszę o nich innym razem; o mansions, nie o Japończykach) oraz kopo (patrz fotki). Kopo to coś w rodzaju mini-mansions. Ich wygląd bywa różnorodny, ale wszystkie mają bardzo podobną konstrukcję. Na każdym piętrze znajduje się pomieszczenie mieszkalne składające się z dwóch poziomów. Poziom pierwszy zawiera mini pokoik, część którego służy jako kuchnia, mini pokoik z mini wanną oraz osobny mini pokoik z ubikacją, do której wejście, nie mówiąc o już o usadowieniu się na muszli, która na szczęście ma wymiary europejskie jest zadaniem nie lada. Powierzchnia całości wynosi około 15 m2. Choć jestem, jak pisał bodajże Sienkiewicz: „osobą postaci zgoła nikczemnej”, dotarcie do wspomnianych wyżej pomieszczeń sprawiało mi sporo trudności. Podobnie było z kąpielą. Z oczywistych przyczyn, zażywa się tejże w pozycji siedzącej. Poziom drugi, to rodzaj platformy do spania. Oba poziomy połączone są drabiną. Nie żartuję! Pisałem, że Japończycy zamiast łóżka używają materaca zwanego: futon. Wstawanie z podsufitowego futon jest niemożliwe, ponieważ sufit znajduje się około 70 cm ponad nim. Pozostaje zatem czołganie. Nie służyłem w żadnej armii i ten rodzaj poruszania uważam za męczący. Pamiętajcie, że nawet jeśli dacie radę się wyczołgać, przed dotarciem do np. ubikacji pozostaje pokonanie stromej drabiny!
W czasie ostatnich miesięcy spędzonych w Japonii wynajmowałem mieszkanko typu kopo. Nie polecam!
© Alfred E. Szmidt, 2018.![]() Mansion, w której mieszkałem w latach 2002-2016 |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |