O rogach na hełmach Wikingów już pisałem: wizerunki bogów celtyckich, błędnie identyfikowane z Germanami. Więc tym razem, o skrzydlatej husarii.
W XIX w. wzięto się za katalogowanie zachowanych zbroi (głównie ich fragmentów) i próbowano składać je w całość. W rezultacie mamy często misz masz z różnych wieków, o różnych warsztatach nie mówiąc. Zdaniem konserwatorów.
O skrzydłach husarskich. Na pewno nie używano ich w walce. Są wizerunki z epoki husarzy, na których mają oni skrzydło/skrzydła, ale dotyczą one uroczystości (w szczególności pogrzebów w XVIII w.). Rzeczywiście jeźdźcy ze skrzydłami wyglądają imponująco (mnie przypominają samurajów z flagami przynależności rodowej lub identyfikującej oddział/armię). A teorie o płoszącym konie przeciwnika szumie rzeczonych skrzydeł, czy ochronie przed arkanami, to czyste bajki bez żadnego uzasadnienia. Jednakże, w reklamie turystycznej "Kraj skrzydlatych jeźdźców" brzmi to intrygująco. Porównując wojska Rzeczypospolitej cudzoziemskiego autoramentu (wg. wzoru zachodnioeuropejskiego) ze swojskimi. To zupełnie inne wzory umundurowania i uzbrojenia, o taktyce nie mówiąc. Ale to obszerny temat, któremu poświęcono całe tomy.
© Jacek Kubanek