Hanoi


Jutro rano odlatuję do Fukuoka, z czego bardzo się cieszę. Po prawie trzymiesięcznym wałęsaniu się po azjatyckich krajach chętnie wracam do kraju, w którym wszystkie pojazdy zatrzymują się na widok przechodnia, taksówkarze noszą białe rękawiczki i wojskowe czapki, a tylne drzwi ich pojazdów otwierają się same na widok potencjalnego pasażera i zamykają, gdy go opuścił. Zanim jednak dokonam tego utęsknionego czynu pragnę Wam podać kilka informacji z Hanoi. W centrum Hanoi jest duże jezioro otoczone wielkimi drzewami. Obłaziłem je wielokrotnie i w czasie moich wędrówek przydarzyły mi się następujące przygody:

Spotkałem faceta, który mnie gorąco zachęcał do grania w kasynach Macao. Chciał mnie nauczyć jak można tam wygrać masę pieniędzy, oczywiście w dolarach amerykańskich. Obiecał udzielić mi paru lekcji, z których każda musiała odbyć się w innym kraju. Oświadczyłem (niezupełnie zgodnie z prawdą), że mało podróżuję. Powiedział, że to nic nie szkodzi. Jego propozycja wyglądała tak: Spotkamy się w hotelu, gdzie nauczy mnie jak wygrywać. Gdy wygram, pieniążki podzielimy pół na pół. Zaproponowałem mu coś innego: Ja zrezygnuję z jego bezpłatnych lekcji oraz gry w kasynie Macao, a on podzieli się ze mną swoją wygraną. Bardzo go to skonsternowało. Po czym, oddalił się w nieznanym kierunku.

W drodze do hotelu inny facet zaproponował mi nabycie marihuany. Bardzo się speszył, gdy oświadczyłem, że porzuciłem palenie w 1984 roku.

Przekraczając kolejną ulicę w Hanoi natknąłem się na starszą kobietę załatwiającą fizjologiczną potrzebę tamże.

© Alfred E. Szmidt, 2016.


by © Alfred E. Szmidt