Doktorat, czyli nieistniejące standardy


TYLKO DLA CIERPLIWYCH CZYTELNIKÓW INTERESUJĄCYCH SIĘ PRACĄ NAUKOWĄ!

Tym razem, zamiast opisywać swoje przygody, napiszę o czymś zupełnie innym. Wielokrotnie zastanawiałem się nad różnymi prostymi sprawami, które moim zdaniem należałoby już dawno rozwiązać. Albo przynajmniej spróbować to zrobić. Nie twierdzę, że zawsze wiedziałem, jak można tego dokonać. Przeciwnie. Są jednak sprawy, co do których jako pracownik naukowy z ponad 40 letnim stażem, mam prawo się wypowiedzieć. Mianowicie standardów, a raczej ich zupełnego braku, uzyskiwania stopnia doktora nauk. W Szwecji i większości innych krajów, posiadanie tego stopnia jest warunkiem sine qua non dla uzyskania stopnia doktora habilitowanego (ten istnieje tylko w niektórych krajach n. p. w Niemczech, Polsce i Szwecji) a następnie, tytułu profesora. I tu mogę przejść do kwestii standardów, których nie ma. Podam tylko dwa przykłady, które znam z własnego doświadczenia. Pierwszy dotyczy Uniwersytetu Nauk Rolniczych, Szwecja. Drugi, Uniwersytetu Kyushu, Japonia. Na każdym z nich pracowałem ponad 18 lat.

SZWECJA

Wymogi
1. Opublikowanie przez doktoranta co najmniej czterech prac naukowych w międzynarodowych czasopismach naukowych stosujących system recenzentów zewnętrznych. Napisanie rozprawy doktorskiej stanowiącej syntezę treści wspomnianych publikacji. Synteza ta wraz z oryginałami publikacji jest wydawana w formie książkowej opatrzonej numerem ISBN. Nakład: 400-500 egzemplarzy, które są następnie rozsyłane do bibliotek uniwersyteckich w innych krajach. Koszty druku i rozprowadzania ponosi uniwersytet.
2. Publikacje, tekst rozprawy oraz obrona muszą być w języku angielskim.

Komisja egzaminacyjna
1. W jej skład wchodzą: tzw. oponent (posiadający stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora) aktywnie pracujący na uniwersytecie innego kraju, promotor oraz dwie inne osoby (posiadające takie same kwalifikacje). Te dwie dodatkowe osoby nie mogą pochodzić z tego samego uniwersytetu, z którego wywodzi się doktorant.

Obrona
1. Część publiczna.
a. Oponent streszcza treść rozprawy i pyta doktoranta czy zrobił to poprawnie. Jeśli doktorant ma zastrzeżenia, oponent musi na nie odpowiedzieć. Jeśli nie, oponent zaczyna zadawać pytania doktorantowi, który musi odpowiedzieć na każde z nich. Nie ma limitu czasowego. Najdłuższa obrona jakiej byłem świadkiem trwała 5 godzin!
b. Po zakończeniu pytań, oponent oddaje głos publiczności składającej się z komisji oraz osób, które miały ochotę przyjść. Wstęp wolny dla wszystkich. Doktorant musi odpowiedzieć na każde pytanie.
2. Część zamknięta.
a. W jej pierwszej części biorą udział: komisja egzaminacyjna i doktorant. Każdy członek komisji ma prawo zadać dodatkowe pytania, na które doktorant musi odpowiedzieć.
b. Po zakończeniu zadawania pytań przez komisję, doktorant zostaje wyproszony za drzwi.
c. Zwykłą większością głosów komisja decyduje o przyjęciu lub odrzuceniu rozprawy. Oponent nie ma prawa głosu.

JAPONIA

Wymogi
1. Opublikowanie przez doktoranta jednej pracy naukowej w krajowym lub międzynarodowym czasopiśmie naukowym stosujących system recenzentów zewnętrznych. Napisanie „rozprawy” doktorskiej, która jest po prostu kopią opublikowanej pracy*. Jest zazwyczaj drukowana w czterech egzemplarzach. Jeden z nich otrzymuje doktorant, pozostałe członkowie komisji.
2. W skład komisji wchodzą: promotor oraz dwie osoby (posiadające stopień doktora habilitowanego lub tytuł profesora) pracujące na tym samym uniwersytecie co doktorant.
3. Publikacja, czyli tekst „rozprawy” oraz obrona mogą być w języku japońskim lub angielskim.

Obrona
1. Doktorant wygłasza streszczenie swojej „rozprawy” doktorskiej. W obronie, oprócz członków komisji egzaminacyjnej może wziąć udział każdy. Wstęp wolny. Po prelekcji doktoranta, obecni mogą zadawać pytania dotyczące treści „rozprawy”. W praktyce, większość pytań jest zadawana przez członków komisji. Doktorant musi odpowiedzieć na każde z nich. Nie ma formalnych ograniczeń czasowych, jednak całe wydarzenie rzadko zabiera więcej niż godzinę.

Opisałem sytuację panującą tylko w dwóch krajach. Myślę, że zauważyliście różnicę standardów. Są kraje, w których zdobycie stopnia doktora nauk jest znacznie łatwiejsze niż w Szwecji lub Japonii. Nie popadajcie w rozterkę. Gdy już zdobędziecie upragniony stopień i będziecie chcieli kontynuować karierę naukową, będziecie musieli tylko pokazać dyplom doktorski. Nikt nie będzie pytał w jaki sposób go zdobyliście. Mogą być czasem wyjątki. Gdy wróciłem z moim szwedzkim dyplomem do Polski, aby ponownie podjąć pracę w jednym z instytutów naukowych PAN, mój ówczesny zwierzchnik zakwestionował jego ważność, co uniemożliwiło mi awans. Było to o tyle zabawne, że on sam uzyskał stopień doktora w obcym kraju, gdzie wymogi były znacznie niższe niż w Szwecji i Japonii. Udało mi się rozwiązać problem nostryfikując mój stopień. Zabrało to niestety kilka miesięcy, w czasie których pozostawałem bez awansu. Gdy wreszcie ją uzyskałem i dostałem wyczekiwany awans otrzymałem propozycję pracy na tym samym uniwersytecie w Szwecji, na którym robiłem doktorat. Propozycję przyjąłem i wyjechałem ponownie do Szwecji.

Ostateczną ocenę pozostawiam Wam.

*. Pracując w Szwecji byłem świadkiem wielu obron prac doktorskich, w tym własnej. Żadna z nich nie zakończyła się porażką doktoranta. Może to sprawiać wrażenie, że pomimo surowych wymogów były rodzajem ceremonii a nie trudnego egzaminu. Zapewniam, że nie. Powody braku porażek były proste. Po pierwsze, szanse na opublikowanie przez kiepskiego doktoranta czterech prac w czasopismach, o których wspomniałem, były praktycznie równe zeru. Jeśli jakimś cudem do tego doszło to promotor po prostu nie dopuszczał do obrony.

**. Ta czynność jest dość zabawna. Znakomita większość publikacji naukowych ma więcej niż jednego autora i z tego powodu są pisane w liczbie mnogiej. Natomiast w kopii pracy stanowiącej „rozprawę” wymienia się tylko nazwisko doktoranta co sprawia, że musi być napisana w liczbie pojedynczej. Nie jest to trudne, ale zabiera kandydatowi sporo czasu:-)

Przypisek po bitwie

Gdy podejmowałem pracę nad moim doktoratem zasięgnąłem opinii mojego Kolegi, który już uzyskał ten stopień. Jego odpowiedź była prosta i zwięzła: Kilkadziesiąt minut wstydu, a doktorat na całe życie.

© Alfred E. Szmidt, 2025.


by © Alfred E. Szmidt